poniedziałek, 23 lipca 2012

2012.06.18 - 20 - Kota Kinabalu i wyspy wokół

Do KK dotarliśmy późnym wieczorem, ale nie przepuściliśmy okazji i od razu udaliśmy się na nasz ulubiony night market na seafood'ową ucztę:)

 night market

seafoodowe obżarstwo


Trzy kolejne dni w KK spędziliśmy odwiedzając okoliczne wysepki Mamutik oraz Manukan, stanowiące obszar Parku Narodowego Abdul Rahman National Park. Wysepki te położone w odległości ok. 20 min łodzią od KK są naprawdę przepiękne. Charakteryzuje je złocisty piasek, rafy koralowe oraz bujna roślinność. Niestety ceny noclegów na wyspach wielokrotnie przekraczały nasze możliwości finansowe i z tego względu zmuszeni byliśmy codziennie wracać ostatnią popołudniową łodzią do KK. Czas na wyspach upływał nam na snorklingu, grze w karty i konsumpcji pysznych soczystych mango, a wieczorem jak zwykle night market! :)


Mamutik

Manukan

ekipa snorklująca
 mangowe obżarstwo

Piotrek vs teściowa :)

zachód słońca nad KK

 negocjacje na night market

nasz ulubiony szef kuchni

mniam mniam!!








2012.06.15 - 16 - Kinabatangan River & Gomontong Caves

Po 6 dniach nurkowania, ruszyliśmy w kierunku miejscowości Sandakan. Na trasie do Sandakanu postanowiliśmy poobcować trochę z przyrodą w Parku Narodowym rozciągającym się wzdłuż brzegów rzeki Kinabatangan. Główną atrakcją tego parku są małpy, a w szczególności tzw. proboscic monkeys, których cechą charakterystyczną są długie, kulfonowate nochale :). Zatrzymaliśmy się w miejscowości Sukau, gdzie znaleźliśmy zakwaterowanie w chatkach z widokiem na rzekę i wieczorem ruszyliśmy łodzią aby obserwować zwierzaki moszczące się do snu w przybrzeżnym dżunglowym gąszczu. Przewodnik nie kłamał i faktycznie napatoczyliśmy się na kilka rodzin „kulfonowatych” małp:)


małpi most

 proboscic monkey - w wolnym tłumaczeniu małpa probiotyczna ;)

kulfon w pełnej okazałości



Spotkaliśmy jeszcze liczne ptaki hornbill stanowiące znak rozpoznawczy Borneo, orła, warany i inne małpiszony: makaki krótko i długo ogoniaste

 hornbill

 hornbill
hornbill w locie

 orełek


Kolejnego dnia o wschodzie słońca Piotrek z Mareczkiem (mój tata) popłynęli na kolejny rejs po Kinabatangan, podczas gdy ja z Grażynką (moja mama) postanowiłyśmy trochę odespać. Poranny repertuar zwierzaków niewiele różnił się od wieczornego, z ciekawostek doszedł tylko ledwie zauważalny 4feeter :) (dla niewtajemniczonych krokodyl) i podniecona małpa kulfoniasta.

 dżungla o świcie

4feeter

 zwróćcie uwagę na pazury :)

Po powrocie chłopaków z porannego rejsu, pojechaliśmy do pobliskiej ogromnej jaskini nietoperzowej o nazwie Gomonton Cave. Jaskinia Gomontong jest bardzo specyficznym miejscem. Jest naprawdę ogromna mierzy prawie 50 m od podnóża do sklepienia, przy okazji jest siedliskiem dla tysięcy nietoperzy oraz milionów robali żywiących się nietoperzowym guanem, którego w jaskini są dosłownie tony i które wydziela bardzo nieprzyjemny roznoszący się po całej jaskini fetor. Szczególnie ciekawe jest to, że Gomontong Cave upodobały sobie jaskółki, gdzie zakładają swoje liczne gniazda. W Malezji gniazda jaskółcze są towarem luksusowym. Sprzedaje się je za szalone pieniądze Chińczykom, którzy gotują na nich zupę, która podobno ma niezwykłe właściwości. Cena za kilogram gniazd to 2,5 tys dolarów! Zatem okoliczne władze robią na Gomontong Cave niezły biznes zbierając jaskółcze gniazda. Podobno rocznie są w stanie zebrać 8 ton co daje jakieś 20 mln dolarów przychodu! Nic dziwnego że w jaskini swoje legowisko mają strażnicy gniazd, którzy pilnują aby nikt niepożądany nie dobrał się do gniazd jaskółek.

Gomonton Cave

 orangutan, napotkany w pobliżu Gomontong Cave

 rodzinka KwapoBogaczy

 robal z Gomontong Cave

 jaskółcze gniazda

karakany z jaskini

 legowisko strażników gniazd

  jaskiniowcy

 wejście do Gomontong Cave

 ogromne liściory

Z Gomontong Caves ruszyliśmy w stronę Sandakanu, słynnego z pobliskiego rezerwatu orangutanów położonego w miejscowości Sepilok. W Sandakanie spędziliśmy tylko jeden wieczór, stołując się w chińskiej knajpie serwującej przepyszne zupki tom yam i świeże mango shake'i.


 zupka w Sandakan

Wizyta w rezerwacie została zdominowana przez małpią celebrytę, która przez ponad godzinę konsekwentnie i z uporem pozowała do zdjęć. Inne małpy zeszły na plan dalszy. Chociaż była jedna para makaków, które bardzo chciały zwrócić na siebie uwagę...

Uśmiech nr 1
 
Uśmiech nr 2

 Patrzcie i podziwiajcie

 Popisówka

a tymczasem w dżungli...

 refleksyjnie

W Malezji pozostały nam jeszcze 4 dni, które chcieliśmy spożytkować leniuchując na jednej z pobliskich wysepek. Niestety Malezja znowu nas rozczarowała, gdyż ceny noclegów i permitów na 2 okoliczne wyspy: Turtle Island oraz Lankayan Island okazały się być astronomiczne. Najtańszy nocleg z przejazdem łodzią 400 PLN na Turtle Island i 700 PLN na LL Island (od osoby!). Oczywiście zrezygnowaliśmy z tej kosztownej atrakcji i postanowiliśmy wrócić nieco wcześniej do Kota Kinabalu żeby pozwiedzać okoliczne wyspy.



wtorek, 10 lipca 2012

2012.06.09 - 14 - Sipadan, Mabul, Kapalai

Sipadan jest wyspą, która jest zarazem szczytem podwodnej góry. Nad poziom morza wystaje zaledwie kilka metrów, ale cała jej wysokość mierząc od dna morskiego wynosi ponad 600 m. Wg wielu niezależnych rankingów jest to najlepsza miejscówka nurkowa na świecie, przez co cieszy się wśród nurków ogromną popularnością. Jeszcze parę lat temu na wyspie można było nocować, a dziennie nurkowały tam setki ludzi. Niestety miało to bardzo negatywny wpływ na życie podwodne i władze parku podjęły słuszną decyzję o ograniczeniu ilości nurków do 120 dziennie oraz zamknięciu resortów znajdujących się na wyspie. Dobre dla natury, ale niekoniecznie dla turystów :)
W związku z ograniczoną ilością permitów nurkowania na tej wyspie trzeba rezerwować ze sporym wyprzedzeniem, w sezonie podobno nawet 6 tygodni. My byliśmy poza sezonem i wystarczył tydzień, ale trzeba było obdzwonić kilka dive shopów, bo nie wszystkie miały jeszcze wolne permity, no i jest pewien haczyk – trzeba zaklepać pakiet nurkowań z noclegami i wyżywieniem, nie da się zaklepać tylko jednego dnia nurkowego na Sipadanie. Trochę nam to nie pasowało, bo lubimy przejść się po okolicy i zobaczyć pokoje zanim je zarezerwujemy, a tym bardziej wolimy być niezależni jeżeli chodzi o knajpy w których jemy, ale wyjścia za bardzo nie było, znów musieliśmy tańczyć jak nam zagrali. Zaklepaliśmy pakiet 3dni/2noce w sipadan.com (godni polecenia), czyli 3 dni nurkowe po 3 nurkowania dziennie (w tym jeden dzień na Sipadanie) plus zakwaterowanie na Mabulu (wyspa koło Sipadanu) plus wyżywienie.

Wylecieliśmy z Kota Kinabalu już w czwórkę wczesnym rankiem i po 45 minutach wylądowaliśmy w Tawau (w Malezji można znaleźć loty niewiele droższe od biletów autobusowych z niewielkim wyprzedzeniem, polecam wyszukiwanie na www.skyscanner.net), a stamtąd dotarliśmy po czterdziestominutowej jeździe minibusem do Semporny – bazy wypadowej na Sipadan i okoliczne wyspy. Wpadliśmy do naszego dive shopu i ustaliliśmy nurkowanie na Sipadanie już na następny dzień. Resztę dnia spędziliśmy kręcąc się leniwie po Sempornie – nie jest to zbyt ciekawe i piękne miasto, ale ma kilka fajnych restauracyjek z bardzo dobrym sea foodem. Szczególnie polecamy gościa, który smaży ryby i inne pyszności jakieś 200 metrów w stronę głównej ulicy od hotelu Sipadan Inn (hotel też polecamy :).



taki talerz to wydatek rzędu 20 zł :)

Następnego dnia rano popłynęliśmy na Sipadan. Nurkowanie było po prostu niesamowite! Jako pierwsze było Turtle Tomb, gdzie zobaczyliśmy White Tip Sharki - piękne stworzenia. Pływały spokojnie wokół nas albo po prostu leżały na piasku. Ta miejscówka była niezła, ale drugie nurkowanie to był prawdziwy czad! Barracuda Point - to właśnie dzięki tej miejscówce Sipadan zajmuje pierwsze miejsce w wielu rankingach – przywitała nas większą ilością White Tip Sharków, które były już znacznie mniej płochliwe niż te w Turtle Tomb. Można do nich było podpłynąć naprawdę blisko.






Kręciliśmy się po okolicy ok. pół godziny i w pewnym momencie zobaczyliśmy przed sobą ogromną, ciemną plamę. Podpłynęliśmy bliżej i naszym oczom ukazała się potężna ławica metrowych Barracud!




 Kasia udaje baracudę :)






Barracudy były dość wyluzowane, chyba już przyzwyczajone do ciągłych odwiedzin dziwnych stworzeń puszczających bąbelki pod wodą. Można było wpłynąć między nie, a cała szkółka po prostu opływała nurka. Niesamowite przeżycie i z pewnością jedno z najlepszych nurkowań w naszym życiu!

Trzecią miejscówką był Hanging Garden. Tutaj mogliśmy zobaczyć ogrom żółwi, pojawiały się co chwilę, a niektóre były naprawdę potężne – średnica skorupy ok. 1,5 m! Poza żółwiami było sporo dużych ryb np. tuńczyki, jack fish itp. Hanging Garden wspaniale dopełniło nasz dzień.








Po Sipadanie zostaliśmy przetransportowani do naszego Longhouse'u na Mabulu – mało luksusowo wyglądający barak wychodzący na morze, postawiony na palach. Na szczęście w środku było lepiej niż na zewnątrz. Pokoje były małe i bez luksusów, ale za to czyste, natomiast wyżywienie było w postaci bufetów i było przepyszne! Barak miał też spory taras na którym można było się relaksować po nurkowaniu. Atmosfera w Longhousie była pierwszorzędna – instruktorzy oraz pozostali goście Longhouse'u byli bardzo sympatyczni i wyluzowani. W tym miejscu można było naprawdę wypocząć, ponadto miejscówki nurkowe wokół Mabulu i pobliskiej wyspy Kapalai były pierwszorzędne! Co prawda nie oferowały tak spektakularnych atrakcji jak rekiny czy ogromne ławice barakud, ale za to różnorodność była nie do pobicia. Nie nurkowałem jeszcze w miejscu tak bogatym w różne gatunki ryb. Wszystkie zaliczone miejscówki były bardzo fajne, a moja ulubiona to Eel Garden koło Mabulu i Turtle Cleaning Station koło Kapalai – tam różnorodność była największa i można było spotkać prawdziwe dziwolągi. Na Mabulu i Kapalai zaliczyliśmy jedne z najlepszych nurków życia!

Kilka zdjęć Longhouse'u:







Na Mabulu tak nam się spodobało, że postanowiliśmy z zaklepanych wcześniej 3 dni przedłużyć pobyt do 6, każdego dnia zaliczając kilka nurkowań. Wieczory spędzaliśmy podziwiając piękne zachody słońca i popijając drinki zrobione z przywiezionego przez rodziców koncentratu alkoholowego. Czasami nawet graliśmy w czoło, a co!



Lech Wałęsa

Śpiąca Królewna

Dzingis Chan

James Bond






Poniżej kilka zdjęć zwierzaków które udało nam się wypatrzeć podczas naszych nurkowań.


 nudiebranch

t
 crocodile fish
żółw :)

bat fish

czyszczenie żółwia

leaf fish

crocodile fish

mandarin fish

squat shrimp

mandarin fish

mandarin fish

mała ośmiorniczka - papua cuttlefish

crocodile fish

nudibranch

leaf fish

nudibranch

puffer fish

peźroczysty krabik

nudibranch

nudiebranch

puffer fish

nudiebranch

żółw

white mouth moray eel

blue ribbon eel

moray eel

nudiebranch

box fish

black crocodile fish

crocodile fish

piękne anemony

clams

żółwik

black frog fish!

black frog fish z czarnobiałym językiem

Niewątpliwie Mabul i okoliczne wyspy są najlepszym regionem nurkowym w jakim kiedykolwiek byliśmy. Polecamy to miejsce w 100%, naprawdę warto się tam wybrać.