Po 6 dniach nurkowania, ruszyliśmy w
kierunku miejscowości Sandakan. Na trasie do Sandakanu
postanowiliśmy poobcować trochę z przyrodą w Parku Narodowym
rozciągającym się wzdłuż brzegów rzeki Kinabatangan. Główną
atrakcją tego parku są małpy, a w szczególności tzw. proboscic
monkeys, których cechą charakterystyczną są długie, kulfonowate
nochale :). Zatrzymaliśmy się w miejscowości Sukau, gdzie
znaleźliśmy zakwaterowanie w chatkach z widokiem na rzekę i
wieczorem ruszyliśmy łodzią aby obserwować zwierzaki moszczące
się do snu w przybrzeżnym dżunglowym gąszczu. Przewodnik nie
kłamał i faktycznie napatoczyliśmy się na kilka rodzin
„kulfonowatych” małp:)
małpi most
proboscic monkey - w wolnym tłumaczeniu
małpa probiotyczna ;)
kulfon w pełnej okazałości
Spotkaliśmy jeszcze liczne ptaki
hornbill stanowiące znak rozpoznawczy Borneo, orła, warany i
inne małpiszony: makaki krótko i długo ogoniaste
hornbill
hornbill
hornbill w locie
orełek
Kolejnego dnia o wschodzie słońca
Piotrek z Mareczkiem (mój tata) popłynęli na kolejny rejs po
Kinabatangan, podczas gdy ja z Grażynką (moja mama) postanowiłyśmy
trochę odespać. Poranny repertuar zwierzaków niewiele różnił
się od wieczornego, z ciekawostek doszedł tylko ledwie zauważalny
4feeter :) (dla niewtajemniczonych krokodyl) i podniecona małpa
kulfoniasta.
dżungla o świcie
4feeter
zwróćcie uwagę na pazury :)
Po powrocie chłopaków z porannego
rejsu, pojechaliśmy do pobliskiej ogromnej jaskini nietoperzowej o
nazwie Gomonton Cave. Jaskinia Gomontong jest bardzo specyficznym
miejscem. Jest naprawdę ogromna mierzy prawie 50 m od podnóża do
sklepienia, przy okazji jest siedliskiem dla tysięcy nietoperzy oraz
milionów robali żywiących się nietoperzowym guanem, którego w
jaskini są dosłownie tony i które wydziela bardzo nieprzyjemny
roznoszący się po całej jaskini fetor. Szczególnie ciekawe jest
to, że Gomontong Cave upodobały sobie jaskółki, gdzie zakładają
swoje liczne gniazda. W Malezji gniazda jaskółcze są towarem
luksusowym. Sprzedaje się je za szalone pieniądze Chińczykom,
którzy gotują na nich zupę, która podobno ma niezwykłe
właściwości. Cena za kilogram gniazd to 2,5 tys dolarów! Zatem
okoliczne władze robią na Gomontong Cave niezły biznes zbierając
jaskółcze gniazda. Podobno rocznie są w stanie zebrać 8 ton co
daje jakieś 20 mln dolarów przychodu! Nic dziwnego że w jaskini swoje
legowisko mają strażnicy gniazd, którzy pilnują aby nikt
niepożądany nie dobrał się do gniazd jaskółek.
Gomonton Cave
orangutan, napotkany w pobliżu
Gomontong Cave
rodzinka KwapoBogaczy
robal z Gomontong Cave
jaskółcze gniazda
karakany z jaskini
legowisko strażników gniazd
jaskiniowcy
wejście do Gomontong Cave
ogromne liściory
Z Gomontong Caves ruszyliśmy w stronę
Sandakanu, słynnego z pobliskiego rezerwatu orangutanów położonego
w miejscowości Sepilok. W Sandakanie spędziliśmy tylko jeden
wieczór, stołując się w chińskiej knajpie serwującej
przepyszne zupki tom yam i świeże mango shake'i.
zupka w Sandakan
Wizyta w rezerwacie została
zdominowana przez małpią celebrytę, która przez ponad godzinę
konsekwentnie i z uporem pozowała do zdjęć. Inne małpy zeszły na
plan dalszy. Chociaż była jedna para makaków, które bardzo
chciały zwrócić na siebie uwagę...
Uśmiech nr 1
Uśmiech nr 2
Patrzcie i podziwiajcie
Popisówka
a tymczasem w dżungli...
refleksyjnie
W Malezji pozostały nam jeszcze 4 dni,
które chcieliśmy spożytkować leniuchując na jednej z pobliskich
wysepek. Niestety Malezja znowu nas rozczarowała, gdyż ceny
noclegów i permitów na 2 okoliczne wyspy: Turtle Island oraz
Lankayan Island okazały
się być astronomiczne. Najtańszy nocleg z przejazdem łodzią 400
PLN na Turtle Island i 700 PLN na LL Island (od osoby!). Oczywiście
zrezygnowaliśmy z tej kosztownej atrakcji i postanowiliśmy wrócić
nieco wcześniej do Kota Kinabalu żeby pozwiedzać okoliczne wyspy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz